Geoblog.pl    Irif    Podróże    Maroko Travel    Fez
Zwiń mapę
2008
04
lip

Fez

 
Maroko
Maroko, Fez
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4346 km
 
Fez miasto poświęcenia 2 dni ,tak też twierdzą organizatorzy skoro tu jesteśmy 2 dzień.
Kolejne mało sycące śniadanie.Moja żona nie narzekała lubi lekkie śniadania ale ja to raczej coś ciężkostrawnego bym zjadł.
Nasyceni i napojeni z naładowanymi portfelami ( miały być obfite zakupy ) wyruszamy na medyne i na souk w jednym skrócie bazar.Tylko z tą różnicą że polskie bazary różnią się tym od arabskich że są w jednym sklepisku na placu a w krajach arabskich w uliczkach.
Na pierwszy rzut idzie dzielnica żydowska.Z tego co udało mi się dowiedzieć to w Maroku żyje najwięcej żydów z wszystkich państw czarnego lądu.Tu też po raz pierwszy zauważyłem kraty w oknach.Ciekawe dlaczego tylko w żydowskich domostwach tak jest?
Przemierzając uliczki z licznymi handlarzami można naprawdę zobaczyć jak żyją ludzie którzy nie mają problemów z kablówką,pralką,samochodem.Będąc w Maroku pierwszy raz odczułem biedę i ciężką pracę.Fez pokazał prawdziwe Maroko.Handlarze handlują wszystkim ,dosłownie;żywymi zwierzętami jak kameleony,jaszczurki.jakimiś nieprzydatnymi nam "europejczykom" rzeczami.
Idąc dalej przechodziliśmy koło mężczyzny który robił pranie w jakiejś sadzawce z wodą.Wyobraźcie sobie idąc ulicą Waszego miasta kogoś kto robi pranie w przykładowej kałuży.Ronie wrażenie.Kolejny przykład;małe pomieszczenie w której mężczyzna farbuje ubrania,przynosi się jakiś ciuszek i On farbuje nam ubrania na jaki kolor chcemy.Warunki w jakich to się odbywało zwaliłby nie jednego inspektora pracy u nas.Kolejny przykład to szwalnia w której 3 mężczyzn ręcznie robiło ręczniki,chusty itp.Zamieszczę filmik ponieważ nie opisze tego tak dokładnie.
Nagle przed nami wyrasta jak z podziemi piękny meczet do którego postronni nie mają wstępu,zwiedzamy także bibliotekę jednak byłem tak pod wrażeniem tej medyny że zapomniałem co to było.
Przewodniczka zaprowadza nas do sklepu gdzie możemy kupić jakąś pamiątkę do domu.Widać kontrast klimatu panującego w uliczkach które nie mają końca a atmosferą panującą za drzwiami owego sklepu.Te 2 światy dzielą tylko szklane drzwi,trochę niedorzeczne.W sklepie herbatka,pokaz rzemiosła.Pan ubrany z białą koszule zachwala wyroby swoich pracowników.Kto się dał oczarować kupił co chciał.
Wracamy do teraźniejszości gdzie w wąskich uliczkach ustępując czasem miejsca osłom załadowanymi towarem po brzegi dochodzimy do głównego punktu programu - garbarni skór.
Z daleka można było poczuć lekki odór jednak przebywając w tym miejscu nie zwraca się czasem uwagi na woń która rozchodzi się wszędzie.Przed wejściem dostajemy listki mięty które mamy trzymać przy nosie by złagodzić smród.Gdy doszliśmy do " tarasu widokowego " ujrzeliśmy kilkudziesięciu mężczyzn pracujących w betonowych basenach w których były różnego koloru woda.Okazało się że te kolory pochodzą z naturalnych barwników począwszy od ziół,zwyczajnych rośli ,kończąc na odchodach gołębi.Ci mężczyźni gołymi rękoma,stopami ugniatali,ściskali skóry zwierząt.Dowiedzieliśmy się także że pracujący tu panowie żyją maksymalnie 35-40 lat.
Całą ta garbarnia wkomponowana jest w miasto gdzie dookoła mieszkają ludzie dom przy domu.Gdzieniegdzie widać było suszące się skóry na słońcu które paliło z nieba.
Po ujrzeniu procesu produkcyjnego wyrobów,można było zakupić torebki,buty itp rzeczy ze skóry.Pamposze sułtańskie kosztowały 30 zł w przeliczeniu na polskie więc oferta godna uwagi szczególnie że kupując te buty dajesz chleb tym ciężko pracującym ludziom albo dokładasz cegiełkę do Ich grobu.
Po wyjściu z medyny udajemy się do "fabryki" produkującej cegły.Widok suszących się na palącym słońcu cegieł robił wrażenie.
Po tej całej wyprawie dostaliśmy czas dla siebie dlatego z grupką znajomych z autokaru urządziliśmy sobie wypad do centrum Fezu.Gdy taksówkarz dowiózł nas do głównej ulicy ujrzeliśmy podwieszane węże świetlne,lampiony,pięknie przystrojone drzewa.Czuliśmy się jak na ulicy naszego miasta w Święta Bożego Narodzenia.Setki rodzin z dziećmi,panowie pijący jak zwykle miętową herbatkę.Skuszeni widokiem Panów pijących herbatkę także chcieliśmy zakosztować jakiegoś trunku tylko że troszkę mocniejszego jakie było nasze zdziwienie gdy w żadnym z lokali nie było alkoholu.Dobrze że w hotelu gdzie spaliśmy był bar do którego udaliśmy się taksówką którą Pan wiózł nas całkiem inną drogą ,dłuższą aniżeli w pierwszą stronę.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 17 wpisów17 4 komentarze4 76 zdjęć76 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
15.07.2011 - 17.07.2011
 
 
29.06.2008 - 14.08.2008